autobus na rowerzeblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy autobus.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:369.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:22
Średnia prędkość:19.07 km/h
Maksymalna prędkość:44.10 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:52.75 km i 2h 46m
Więcej statystyk

[...]

Niedziela, 26 czerwca 2011 Kategoria 11 - 30 km
Km: 18.67 Km teren: 0.00 Czas: 00:52 km/h: 21.54
Pr. maks.: 32.40 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze

Jestem ekspertem od nadawania nazw wpisom. Ten będzie się nazywał: Wycieczka.

Piątek, 24 czerwca 2011 Kategoria 71 - 100 km, Gnieźnieński fyrtel, Wycieczki, GPS
Km: 82.36 Km teren: 0.00 Czas: 04:29 km/h: 18.37
Pr. maks.: 35.40 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 82,39 km
Całkowity czas: 6:59:37
Czas w ruchu: 4:55:32
Maks. prędkość: 35,10 km/h
Średnia prędkość: 11,78 km/h
Średnia prędkość poruszania: 16,73 km/h
Min. wysokość: 133 m
Maks. wysokość: 196 m
Wzrost wysokości: 974 m
Min. nachylenie: -14,9%
Maks. nachylenie: 15,7%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 66 m (wysokość od 132 m do 198 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 339 m
Całkowity spadek terenu: 347 m

(jak łatwo zauważyć, pod koniec trasy na chwilę porwali mnie kosmici, albo zapadłem się pod ziemię)



Powiem tak: szczęścia chodzą parami. Pierwsze, które przyszło, doszło było takie, że w ca. 15 sekund od pierwszej kropli deszczu, która zmoczyła moje siwe skronie znalazła się wiata przystanku autobusowego. Po wspomnianych 15 sekundach niebo spadło mi na głowę. Właściwie na wiatę. I nie mi, tylko PKS-owi. Nieważne. ;) Drugie polegało na tym, iż deszcz, utrzymując precyzyjne 30 stopni kąta natarcia nacierał na tył przystanku. Gdyby od przodu - zniosłoby to plusy dodatnie pierwszego szczęścia (ale to chyba oczywiste). Leje:


Ładnie i nawet przyjemnie. Jeśli jest się pod wiatą, a deszcz pada od tyłu: :)


To tylko słaba konwersja do skali szarości (tak naprawdę było normalnie, czyli kolorowo - burza nie potrafi aż tak): ;)


Się przejaśnia:


I to, co najpiękniejsze po burzy... Nie wszystkie się tak kończą, niestety (jak to w życiu):


Prawda?


Ślady Rysich pazurów (wpółpracowniki zrozumiejom nawiązanie; przynajmniej niektóre, bo ta Ania z księgowości to niezła księgowa jest...):


Chwilę wcześniej, na tej właśnie drodze i nie więcej niż 50 m przede mną wybiegł i zatrzymał się jeleń z dwoma łaniami. Wrażenie wyjątkowe, bo po raz pierwszy widziałem jelenia (oczywiście mówimy o zwierzętach):


...szybkie spojrzenie w tył:


Stanowisko pozyskiwania zieleni dla przemysłu i zastosowań domowych:


Hm. Nie bardzo rozumiem intencję postawienia tego znaku w środku lasu. Generalnie nie bardzo, ale śmiesznie, nie powiem:


Się buduje S5, oj! buduje! ("Przecież na tym piachu za trzydzieści lat, przebiegnie z pewnością jasna, długa, prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska!"):


Pan ciężarek. O ciężarkach będzie nieco dalej:


Jedyny w Europie (być może na świecie) kamienny odcinek. W przeciwieństwie do kamiennych kręgów kamienne odcinki i proste wytwarzają o wiele więcej mocy. Potrafią, na przykład, wygenerować w pobliżu (z dnia na dzień) stalowy płot, dziesiątki kiczowatych drzewek, czasami nawet dwukondygnacyjny dom:


Dewastacja czwartorzędu pod budowę drogi S5:


Cd. dewastacji (na drugim planie: oligocen, o ile się nie mylę):


Czwartorzęd zdewastowany. (- Przynajmniej będą ryby. - zagaiłem do pana koszącego trawę na działce w pobliżu. - Ryby były wcześniej. - odpowiedział pan. Chyba paleontolog jakiś...) ;)


To zdjęcie to jedyna wyjątkowa rzecz na tym kilkukilometrowym odcinku trasy. Podobno gdzieś w pobliżu jest Park Krajobrazowy Promno oraz spodziewałem się w związku z tym wąskiej, spokojnej asfaltówki. Jednak wąską i spokojną (być może kiedyś) asfaltówką śmigały, z częstotliwością co 60 sekund wywrotki puste albo wyładowane piachem (czwartorzędem). Cóż im się dziwić? Euro. Psia mać ich.


Violet in violet, more violet:


Rowery z Niemiec. Ha! :)


Sławno:


Również:


Dziećmiarki (nawet nie próbuję się domyślać skąd wzięła się ta nazwa). Miały być ruiny. Jedyne jakie znalazłem to te na zdjęciu (prawdopodobnie koniec XX/pocz. XXI wieku):


Uciekam!


Tego świątka znam bardzo dobrze i bardzo dobrze prezentował się, tym razem, na tle ciemnego, burzowego nieba:


Najadłem się, mogę odpocząć:

Torem, lasem [2]

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 Kategoria 31 - 70 km, Gnieźnieński fyrtel, Wycieczki, GPS
Km: 44.14 Km teren: 0.00 Czas: 02:23 km/h: 18.52
Pr. maks.: 31.10 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 42,16 km
Całkowity czas: 02:46:33
Czas w ruchu: 02:20:05
Maks. prędkość: 30,6 km/h
Średnia prędkość: 15,19 km/h
Średnia prędkość poruszania: 18,06 km/h
Min. wysokość: 131 m
Maks. wysokość: 162 m
Wzrost wysokości: 310 m
Min. nachylenie: -10%
Maks. nachylenie: 8,5%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 34 m (wysokość od 130 m do 164 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 151 m
Całkowity spadek terenu: 139 m



Zamknięcie weekendu w dworcu i zagrodzie. Próbowałem znaleźć choćby ślad po kolejce wąskotorowej, której jedna z nieczynnych linii powinna znajdować się w pobliżu, ale (dowiedziałem się już przy końcu trasy) torowiska wraz z przystankami i poboczami zwinięto już dawno, dawno temu i wywieziono nie wiadomo dokąd (przypuszczalnie w siną dal). Jednak nie narzekam, bo było to przyjemne, słoneczne i spokojne 40 km.

Zaczynam od wyhaczonego gdzieś między drzewami domu dziecka w miejscowości Kołdrąb. Niby ładne, ale kiedy sobie uświadomić funkcję jaką pełni ten stylowy pałacyk, robi się mniej radośnie:


Potem mało cienia, dużo pól i ruiny zabudowań. Niesamowicie pobudzają moją wyobraźnię takie miejsca. Pojawiają się obrazy, głosy (tak, czasami je słyszę ;)). Zastanawiam się jak biegło w nich i wokół nich życie, kiedy jeszcze byli tutaj ludzie. A teraz? A teraz wygląda to tak, jakby ktoś rozpoczął budowę ceglanego ogrodzenia dla krzaków: ;)


Trochę bardziej luksusowe, jakby:


Gdzieś w drodze: zaczątki moru bydła odmiany albinotycznej:


Laskowo:


Cudowne źródełko. Po wypiciu 200 litrów odrastają odcięte kończyny. Trzeba tylko uważać, żeby nie przesadzić, bo mogą wyrosnąć dodatkowe: ;)


Mieleszyn. Sporo zabudowań, duży dworzec, jednak kompletnie martwy.


Napisane: Ośno, jednak to wciąż ten sam dworzec (nie znalazłem osoby, która potrafiłaby mi to wyjaśnić):




Nie ma jak pompa:




Ukoronowanie wycieczki (odwrotność wisienki na torcie). Dworzec w Świątnikach. :)

[...]

Niedziela, 12 czerwca 2011 Kategoria 11 - 30 km
Km: 13.60 Km teren: 0.00 Czas: 00:45 km/h: 18.13
Pr. maks.: 25.80 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze

Torem, lasem [1]

Sobota, 11 czerwca 2011 Kategoria 71 - 100 km, Gnieźnieński fyrtel, Wycieczki, GPS
Km: 90.84 Km teren: 0.00 Czas: 04:52 km/h: 18.67
Pr. maks.: 36.20 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 86,22 km
Całkowity czas: 7:51:23
Czas w ruchu: 5:14:37
Maks. prędkość: 35,15 km/h
Średnia prędkość: 10,97 km/h
Średnia prędkość poruszania: 16,44 km/h
Min. wysokość: 121 m
Maks. wysokość: 186 m
Wzrost wysokości: 1127 m
Min. nachylenie: -20,1%
Maks. nachylenie: 12,8%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 69 m (wysokość od 119 m do 188 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 496 m
Całkowity spadek terenu: 525 m



Jako rzekłem, wybrałem się odwiedzić kilka okolicznych (nie całkiem opuszczonych) dworców. Tym razem zamiast topowego telefonu z Androidem do robienia zdjęć postanowiłem użyć bardziej tradycyjnego sprzętu (o ile tradycyjnym można nazwać cyfrowy kompakt sprzed kilku lat). I znacznie lepiej mi z tym, a co. Z wartych odnotowania punktów wycieczki warto odnotować :) wyjątkowo pomyślne lądowanie po poślizgu na plamie oleju (pozostało delikatne zarysowanie na goleni i lusterku - obydwa zakleiłem plastrem, to drugie goi się raczej wolno).

Do rzeczy (uprzedzam: będzie sporo zdjęć, nie mam niczego na swoje usprawiedliwienie). Na pierwszy ogień: Obora (może nie wygląda, ale tak się właśnie nazywa). Nie napiszę niczego odkrywczego: wszystkie budynki przy odwiedzanych przeze mnie nieczynnych liniach kolejowych nadal są zamieszkane. Co więcej, bywa, że liniami tymi wciąż (nawet kilka razy dziennie) przejeżdżają pociągi towarowe. Jednak ruch pasażerski jest dawno wstrzymany. W pobliżu głównego budynku dworca - zazwyczaj budynek gospodarczy (żałowałem, że nie mogę przyjrzeć się temu, co w środku). Mieszkańcy przyjaźni, rozmowni ("Pan z jakiej gazety?"), chociaż w Oborze dało się słyszeć komentarze, że "Co to za wychowanie, tak robić zdjęcia!". Chyba nawet próbowano mnie onieśmielić: najpierw młody człowiek z odsłoniętym torsem przespacerował się przede mną (rzucił prowokujące spojrzenie, ale nie chowam urazy). Po chwili starszy jegomość, podobnie, jednak tym razem pogardliwe spojrzenie rzucone na mój rower strasznie mnie rozeźliło - powstrzymałem się ostatkiem sił: :)






Dyrektor Zjednoczenia:


Czerwone maki na Monte... wróć! ...w drodze na Zdziechowę:


Większość dróg dojazdowych do dworców pozostała brukowana:


Dębnica:


...i zabudowania (wyjątkowo - w tym wypadku - nie zależało mi na zwiedzaniu i fotografowaniu wnętrza, potrafiłem je sobie wyobrazić, chociaż...):


Prawdopodobnie gołębnik (dojazd do Kłecka):


Dworzec w Kłecku (i okoliczne):










Ten pan był, jak się zdaje, w trakcie pielenia kilkuhektarowej grządki buraków. Czysta ekologia: (ciekawy jestem, czy rośliny też wysadzał ręcznie)


Pałac w Zakrzewie. Trwały przygotowania do jakiejś uroczystości... Na imprezę nie udało mi się wkręcić (było coś nie tak z moim strojem), ale dyrektor (obiektu, nie zjednoczenia) pozwolił fotografować:






Olekszyn (i zabudowania):






Dwór w Łagiewnikach Kościelnych. Gmina dba o to, żeby obiekt zachowywał swój zabytkowy wygląd. Dba bardzo:






Rybno Wielkie:


Wbrew pozorom to nie Prypeć na Ukrainie:




Mijam, ładne:


Lubię:


Coś ze Szlaku Drewnianych Kościołów (Jabłkowo):


Zrobiło się rodzinnie, na festynie rodzinnym:


Odkryło się także co nieco w głębi parku:




Co ciekawe, jeszcze 2 lata temu dworek ten wyglądał tak (źródło):


...i głębiej:


Popowo Kościelne:




Zgrabna bryła budynku dworca...:


...i mniej zgrabny Punkt Odbioru Buraków: :)


Gołaszewo:




Na koniec jeszcze kilka km piachu (a tak bardzo chciałem mieć wtedy skrzydła!):


I Janowiec Wielkopolski. Nie starczyło sił i czasu, ale miasteczko warte uwagi:




Obiaaaaad!

Drugie koty

Piątek, 10 czerwca 2011 Kategoria 31 - 70 km, Gnieźnieński fyrtel, Wycieczki, GPS
Km: 54.64 Km teren: 0.00 Czas: 02:51 km/h: 19.17
Pr. maks.: 31.40 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 52,91 km
Całkowity czas: 3:25:10
Czas w ruchu: 2:54:17
Maks. prędkość: 34,07 km/h
Średnia prędkość: 15,47 km/h
Średnia prędkość poruszania: 18,21 km/h
Min. wysokość: 124 m
Maks. wysokość: 166 m
Wzrost wysokości: 433 m
Min. nachylenie: -10,3%
Maks. nachylenie: 9,8%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 44 m (wysokość od 123 m do 167 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 170 m
Całkowity spadek terenu: 134 m



Wczoraj tam, dziś z powrotem. Żadnych rewelacji oprócz tego, że jechało się naprawdę rewelacyjnie: :)

Gącz, wiekowe, lubię:


Opuszczony dworzec przy nieczynnej linii kolejowej. Po pierwsze: opuszczone dworce zawsze kojarzyły mi się z gorącym latem: wysychające pobocza, falujące powietrze nad zarastającymi torowiskami, których jedynymi mieszkańcami wydają się być świerszcze i motyle. To przyjemne skojarzenie. Po drugie: mam słabość do starych budynków z czerwonej cegły. Z tego połączenia wyszło trzecie: plan przejazdu wzdłuż kilku odcinków nieużywanych linii kolejowych w okolicy (część pierwsza już wkrótce):


Łopienno: piękna wieś ze stylową zabudową. Kto nie widział, niech zobaczy:


W dalszym ciągu Łopienno, plus środki artystyczne w postaci pomazanego paluchami obiektywu i ustawienia pod Słońce: ;)


Nie mogłem się oprzeć, żeby czegoś z tym nie zrobić: ten układ po prostu nijak nie pasuje do początków XXI wieku:


Bruk, jak asfalt (i wcale nie "prawie jak"):


Ule (jedna, druga, trzecia ula):


Kłecko. Tu też ładnie.




Oraz: loszki, knurki - za pieniążki (nie mogłem się powstrzymać): ;)

Pierwsze koty za płoty

Sobota, 4 czerwca 2011 Kategoria 31 - 70 km, Gnieźnieński fyrtel, Wycieczki, GPS
Km: 65.03 Km teren: 0.00 Czas: 03:10 km/h: 20.53
Pr. maks.: 44.10 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 64,84 km
Całkowity czas: 5:28:28
Czas w ruchu: 3:30:04
Maks. prędkość: 42,30 km/h
Średnia prędkość: 11,84 km/h
Średnia prędkość poruszania: 18,52 km/h
Min. wysokość: 112 m
Maks. wysokość: 233 m
Wzrost wysokości: 1056 m
Min. nachylenie: -16,9%
Maks. nachylenie: 16%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 125 m (wysokość od 111 m do 236 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 381 m
Całkowity spadek terenu: 401 m

Zebrałem się i oto pierwsza wycieczka, którą dzielę się na bikestats. Niewątpliwie sporym impulsem było nabycie doskonałego HTC Desire z mnóstwem przydatnego oprogramowania (takiego jak np. Angry Birds) i kompletnie bezużytecznych (wysyłanie wiadomości, dzwonienie, GPS...) funkcji. Jako pierwsze (z tych mniej przydatnych) na ruszt trafiło My Tracks od Google'a. Niestety nie wytrzymało temperatury (nie wykluczam, że "kucharz" coś spartolił) i trasy wczytane do Maps Google są pocięte na kawałki. Czyli ten sposób publikowania - póki co - odpada. Na szczęście dzięki wskazówkom niejakiego meaka trafiłem na GPSies.com gdzie nikomu niczego nie ucięło, więc pierwszy ślad wiedzie właśnie tam.

Krótko o trasie: spokojnie, płasko i gorąco, jak zwykle w Wielkopolsce o tej porze roku. :) Od mniej więcej 28 do 40 kilometra apetyczne śródleśne zjazdy i równie atrakcyjne (tylko z przeciwnym znakiem) długie podjazdy:



Okolice Lulkowa, kierunek: Jastrzębowo:


Wsi może i wesoła, ale nie całkiem spokojna (zza domu widocznego na zdjęciu wyskoczył na mnie nieuwiązany owczarek niemiecki - w każdym razie coś w stylu). Jestem przekonany, że był specjalnie tresowany do napadania na rowerzystów, na mnie, whatever:


Lokalne centrum kulturalno-rozrywkowe:


Wydaje się, że to całkiem ładna droga, prawda? A nie-prawda. Była pełna niezliczonych łatek i nierówności, w które idealnie wpasowywały się 28-calowe koła mojego roweru, uniemożliwiając osiągnięcie prędkości powyżej 20 km/h. Brakowało tylko wiatru w oczy (za to solidnie grzało w plecy):


Tu trochę ładniej:


Jakaś alternatywa dla wiecznie naćpanych krasnali ogrodowych jest (wiecznie naćpane ogrodowe żaby?):


Leszek Biały (serio):


60 km za nami, do domu daleko. Pochowajcie mnie i Bike'a pod tymi brzozami...:


...albo wrzućcie w zboże:


PS Jakimś cudem (i okrężnymi drogami) udało mi się jednak zguglać trasę bez rozczłonkowań. Jeszcze nie wiem, czy pozostanę przy GPSies.com...

kategorie bloga

Moje rowery

Drugie wejrzenie 1338 km
Stara miłość czasami jednak rdzewieje

szukaj

archiwum