autobus na rowerzeblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(6)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy autobus.bikestats.pl

linki

Bory Tucholskie 2011 [3/7]

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 Kategoria Wyprawy, GPS, 31 - 70 km, Bory Tucholskie
Km: 35.10 Km teren: 0.00 Czas: 02:19 km/h: 15.15
Pr. maks.: 38.90 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Drugie wejrzenie Aktywność: Jazda na rowerze
My Tracks/Android:
Całkowita odległość: 32,67 km
Całkowity czas: 4:59:39
Czas w ruchu: 2:15:46
Maks. prędkość: 32,40 km/h
Średnia prędkość: 6,54 km/h
Średnia prędkość poruszania: 14,44 km/h
Min. wysokość: 152 m
Maks. wysokość: 218 m
Wzrost wysokości: 610 m
Min. nachylenie: -11,4%
Maks. nachylenie: 8,6%

GPSies.com:
Różnica wysokości: 67 m (wysokość od 152 m do 219 m)
Całkowite wzniesienie terenu: 188 m
Całkowity spadek terenu: 197 m



Obudziłem się po nocy pełnej mokrych snów, snów o nadchodzących deszczach. Po zapięciu dwóch i rozpięciu kolejnego zamka błyskawicznego moim oczom ukazało się niebo (chyba jedno z tych pierwszych, bo nieco za chmurami). Na deszcz się nie zapowiadało, namiot ucieszył się, że nie zmoknie, śpiwór (nawet się nie poruszył) wylądował w pokrowcu, lewa sakwa mrugnęła porozumiewawczo do prawej (nie wiem co to za gra, ale chyba wymieniają się zawartością, kiedy nie patrzę - to by wiele wyjaśniało... ;)


Nie mam zamiaru zastanawiać się po roku nad tym, co wtedy mijałem, albo co jadłem. ;) Nice:


Włosy anioła, który upadł do tej właśnie strugi i trochę w niej przeleżał. Chciałoby się rozczesać, gdyby miało (się) odpowiednio duży grzebień (albo splątać w powróz):


Z tym (tą) Kaszubą to trochę nie do końca taka (ta) Kaszëba jest (o tym w dalszej części). Miejscowośćwskaz jednak wzruszył: :)


Leśno.


Kompletnie odmienione wnętrze w porównaniu do tego sprzed lat dwóch, które (przypadkiem) uwiecznił meak. Kompletnie, bo jeszcze w 2009 "trwał krzyż, choć zmieniał się świat" - po renowacji krzyż pokonała zbyt silna lakierobejca i coś jeszcze chyba, bo zniknął zupełnie...


Banał. Lubuję się w takich banałach (dopisać na kolejną wyprawę: wytrychy):


Czy jeśli uwagę mojego obiektywnego (uzbrojonego w obiektyw) oka zwraca beztrosko tuptający we własnych odchodach drób, to znaczy, że czas go zjeść?


Wiele (więcej dalej):








Tylko najśmielsi i najbardziej otwarci na nowe doznania mogliby wypłynąć łódką z kamienia w morze. ;) Wiem, wiem: to tylko symbol, metafora taka. Drugą metaforę w postaci kalwarii z sanktuarium (dwa w jednym, jak szampon) miałem za plecami, niestety zamkniętą na cztery spusty.


Nadal zwiedzam i jeżdżę dookoła, nie mając świadomości nieuchronnego...


Na przełomie gromnicznika i strumiannika? Nie, to nie brzmi najlepiej. ;)


Zagadałem się nad hot-dogiem z panią od hot-(nieco cold)-dogów z budki przy plaży. Zaczęło siąpić, siąp postanowił być bardziej stanowczy, ok. 15:00 przyszła nowa zmiana. "Deszcz, permanentnie" miała napisane na plakietkach i "Nikogo stąd dzisiaj nie wypuścimy".

Spłynąłem ze zmianą na agroturystykę. Po kąpieli, której potrzebowałem tak sobie, a która była mi bardzo potrzebna, przyjrzałem się uważniej temu, w czym ugrzęzłem: w antyku. Natychmiastowa myśl: zamiast 35,- za dobę właściciele mogliby policzyć sobie dwa razy więcej za kontakt z muzealną zawartością.

Mąż właścicielki też wydawał się być antykiem: równo szurał szczotką odkurzacza po dywanach, w rytm jej poleceń. Szczupły, mierny, jednak odpowiedział mi na kilka ważkich pytań, z których wynikało: Kociewie to nie Kaszuby. "Kaszuby" to świetne hasło dla turystów, nawet jeśli region (w promocyjnym sensie) ociera się o Wielkopolskę.

Wracając do tematu: sporo "agro" w dywanie i fotelach - nie musiałem jeść kolacji, nawdychałem się roztoczy, rano wstałem dziwnie syty (pewnie parę stworzeń wlazło mi przez nozdrza do żołądka kiedy spałem).


Shot:


Downstairs...


Upstairs.


Co zrobić, jeśli przestało padać a jest zbyt późno, żeby wyruszyć w dalszą drogę? Usiąść i wyławiać lustrzanką: :)






Następnie wrócić na zapchloną kwaterę i mieć nadzieję, że jutro będzie tak samo pełne roztoczy i kurzu ...i takich właśnie wieczorów (albo zupełnie innych):

komentarze
Przez Roztocze tylko przejechałem 5 lat temu, ale widoki były roztoczyste. Natomiast roztocza i komary zastąpił pająk w oku, który wykorzystał mój sen, żeby się tam mościć. Brakuje "u" z przodu ponieważ nie zdążył ;)
meak
- 17:35 wtorek, 3 kwietnia 2012 | linkuj
Meak -> ...nie wspominając o roztoczach roztaczanych na Roztoczu (od dawna marzę, żeby tam pojechać - mam dodatkowy powód). Życzę Ci, abyś dożył następnego dnia: nie wiadomo jakie niespodzianki przyniesie. ;)
autobus
- 17:29 wtorek, 3 kwietnia 2012 | linkuj
Ja już tu na oparach jadę... Ledwo się doczekałem relacji z kolejnego dnia. Dzięki temu, że nie mogłeś jechać, miałeś okazję pokręcić się i to w całkiem inny sposób niż śrubka w gwincie ;)

Agroturystyka z roztoczami roztoczyła przed Tobą swoje uroki ;)

Mam nadzieję, że dożyję do relacji z następnego dnia (chciałem napisać: "dożyję następnego dnia", ale to chyba trochę inne znaczenie ;) )
meak
- 11:15 wtorek, 3 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

Drugie wejrzenie 1338 km
Stara miłość czasami jednak rdzewieje

szukaj

archiwum